Dzisiaj będzie o dziwnym produkcie, który męczę i męczę od dłuższego czasu. Na moje szczęście już prawie dobija do dna, więc pora na małe gromy w jego stronę. Uprzedzę was od razu, że jeśli o płyny micelarne chodzi to jestem totalnym laikiem i właśnie ten o którym będę pisała jest moim pierwszym. Niestety tak mnie zniechęcił, że szybko nie sięgnę po następny. Mowa jest o płynie micelarnym nawilżenie i dotlenianie od Soraya.
Owy płyn dostałam na jednym ze spotkań blogerskim, chował się przez kilka miesięcy w moim magicznym pudle, aż nastał jego wielki dzień:) Niestety jak dla mnie mógł on tam pozostać na zawsze:)
Nigdy nie miałam żadnego micela, więc za bardzo nie wiedziałam czego się spodziewać , ale już po pierwszym użyciu wiedziałam że to "cudo" nie jest dla mnie:) Płyn strasznie się pieni jak się przemywa wacikiem twarz i długo wysycha, co mnie strasznie irytuje. Muszę odczekać chwilę abym mogła nałożyć krem, ale spokojnie najgorsze jeszcze przed nami:) Producent twierdzi że ten produkt jest do oczu, a ja się pytam czy ten owy "producent" sam testował swój produkt na swoich oczętach, bo ja myślę że tego nie robił i dlatego wypisuje brednie:P Jednym słowem tym produktem nie da się zmywać makijażu, ponieważ niemiłosiernie podrażnia oczy, a po jego aplikacji widzę świat zza mgły. Także nigdy więcej nie chce go widzieć na swojej półce, zużyłam go tylko dlatego że stosowałam go jako tonik, ale to było wielkie poświęcenie z mojej strony:P Stanowczo nie mówimy temu produktowi!!!!
Cena tego "dzieła" to około 11 zł
A wy polecacie jakieś dobre płyny micelarne, żebym mogła się do nich przekonać???
Buziaki:*