niedziela, 29 grudnia 2013

Święta, święta i po.... czyli co znalazłam pod choinką :)

Witajcie!!!

Jak wam minęły święta?? Nie wam jak wam ale u mnie bardzo szybko minęły te dwa dni, jak co roku więcej było przygotowań niż świąt :) I właśnie te świąteczne przygotowania przyczyniły się do mojej przerwy w bywaniu tutaj, zrobiłam sobie "ferie świąteczne" :) Także ferie jak i święta się skończyły, więc wracam do was z nową energią i postami :)
Dzisiaj chciałam wam pokazać co znalazłam pod choinką, troszkę tego się nazbierało, więc wynika z tego, że byłam bardzo grzeczna w tym roku:) Więc zapraszam na mały przegląd moich prezentów:)


Od jednej z sióstr dostałam dwie białe koszulki, pierwsza jest z Top Secret druga z Mohito.
(przepraszam że nie są uprasowane, ale nie miałam do tego głowy:P)





Od drugiej siostry dostałam kolejną koszulką, różowe kapcie i torebkę a'la Chanelka.



Od mojego męża dostałam perfumy Obsession Night Calvin Klein

 Od mojego siostrzeńca dostałam ręcznie wykonane serca z gazety
(Troszkę mu przy tym prezencie pomogłam, ale to tylko odrobinę :P)


Od mamy dostaliśmy razem z mężem ekspres do kawy Krups.

A od mojej koleżanki dostałam miłą paczuszkę prosto z Niemiec :)W której znalazły się
kolczyki, koszulka, świeca i słodycze:)



A na koniec prezent sam od siebie:) Bo przecież nie byłabym sobą, gdybym nie kupiła sobie jakiegoś kosmetyku pod choinką :) Wybrałam zestaw od L'oreal, w którym znalazł się mój ulubiony tusz do rzęs, lakier, pomadka i eyeliner.



I to by było na tyle, z wszystkich prezentów jestem bardzo zadowolona, aż szkoda że kolejny mikołaj dopiero za rok :)
A jak było u was ? Mikołaj pamiętał o was??
Buziaki:*

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Zimowy piasek od Paese


Witajcie!!!

Co u was słychać ? Bo mnie chyba dopada zimowa depresja, okropna pogoda, natłok pracy i świąteczne przygotowania chyba tak mnie dobijają ;( Nawet jakoś ostatnio nie mam weny do pisania ;/ Ale dzisiaj się zebrałam w sobie i w końcu napisze post, który miał powstać w piątek :) 
Dzisiaj będzie mowa o piasku brokatowym od Paese.


Lakier dostałam dość dawno, bo w sierpniu na spotkaniu w Lublinie, o lakierze zapomniałam i przeleżał w moich zbiorach aż do teraz, a szkoda bo okazał się pięknym "cudaczkiem" :) Piszę "cudaczek" bo jest to połączenia piasku i lakieru brokatowego w kolorze czerni i srebra. Lakier ma chropowatą powierzchnię jak typowy piasek.

Lakier jest bardzo intensywny, wystarczy jedna warstwa do pełnego krycia, ja dla lepszego efektu dałam dwie, ale u mnie to standard, nawet jak lakier jest dobrze kryjący zawsze daje dla pewności drugą. Kwadratowa rączka jest bardzo wygodna a pędzelek jest odpowiednich rozmiarów i dobrze się nim operuje.

Lubię ten lakier za to, że szybko wysycha i nie ma problemów ze zmyciem. Myślałam że lakieru z brokatem będzie bardzo ciężko się pozbyć, a tu czekała mnie miła niespodzianka, ponieważ nie było żadnych problemów z jego usunięciem. Trwałość standardowa, około czterech dni, myślałam że będzie lepiej, jednak nie jest źle.

Lakier wygląda cudnie na pazurkach, błyszczy się i mieni, jak dla mnie idealny lakier na nadchodzący karnawał.
A wam jak się podoba???
Buziaki :*

wtorek, 10 grudnia 2013

Moje prezenty mikołajkowe :)


 Witajcie!!!

Mikołaj już za nami a ja dopiero dzisiaj chciałam wam pokazać moje prezenty mikołajkowe, które sobie sama sprawiłam:) Skłoniła mnie do tego akcja "Dzień Darmowej Dostawy", z której nie miałam zamiaru skorzystać:) Jednak choroba i to że spędziłam ten dzień w łóżku sprawiło, że kilka razy dałam ponieść się szałowi zakupów :)



W sklepie tolpa.pl skusiłam się na dwie paczuszki, najpierw zamówiłam mleczko do mycia twarzy i mydło borowinowe, dodatkowo dostałam za 5 groszy zestaw próbek, za tą paczuszką zapłaciłam 23 zł. Kiedy zapłaciłam już za paczkę, na facebook-u dowiedziałam się, że płyn micelarny można dostać za jeden grosz, a że już moje zamówienie było w realizacji, zamówiłam kolejną paczkę z kolejnym mydełkiem za 8,99 i za taką kwotę dostałam i mydło i płyn:)
Mydła cudne pachną i już nie mogę się doczekać ich debiutu :)



Kolejnym sklepem, który zatrzymał mnie na dłużej była ezebra.pl. W tym sklepie internetowym zamówiłam kilka prezentów pod choinkę, które pokaże wam po świętach i oczywiście nie mogłąm się oprzeć aby kupić kilka drobiazgów dla siebie:)


Na szczęście w porę się opanowałam i zamówiłam tylko trzy rzeczy, rzeczy których mam najwięcej :)
Czyli pomadki i cienie:)


Skusiłam się na złote cienie Astor za 3,99zł, różową pomadkę od Miss Sporty za 2,99 zł oraz nabłyszczający, cudnie pachnący balsam  do ust od NYC za 3,50 zł :) Jak widać kwoty powalają więc z tego tytułu nie mam większych wyrzutów sumienia :)



A na koniec jeszcze zakupy z ostatniej promocji Rossmanna - 40 %, zbytnio nie poszalałam, bo kupiłam "tylko" trzy lakiery oraz pomadkę z Wibo :)



Chyba jest to ostatnio w tym roku tego typu post, w sumie mam taką nadzieje, bo ostatnio brakuje mi miejsca na moje zbiory:)
A wy co ostatnio ciekawego kupiłyście? Skusiłyście się na szaleństwo w DDD??
Buziaki :*

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Morelowy krem matujący, So Pretty!

Witajcie!!!

Weekend minął dość szybko i po tygodniowej przerwie musiałam wrócić do pracy, przyznam się szczerze, że troszkę się rozleniwiłam i ciężko było mi z poniedziałku iść do pracy:/ Na szczęście poniedziałek szybko minął i teraz już mogę się relaksować pod kocem pisząc posta:)

Dzisiaj mam dla was kolejną recenzję produktu z serii So Pretty! marki Soraya, po pochlebnej recenzji peelingu  przyszłą pora na opis morelowego kremu matującego, czy i tym razem produkt marki Soraya okazała się hitem?


Krem dostałam na spotkaniu blogerek w Lublinie i od tamtej pory używam go niemal codziennie. Bardzo wielkim plusem kremu jest jego lekka konsystencja i to, że krem bardzo szybko się wchłania, co w moim przypadku kiedy zawsze się rano spierze jest ogromną zaletą. Niemal od razu po zastosowaniu kremu nakładam podkład, nic się nie roluje a krem według mnie jest dla niego idealną bazą.



Kolejną wizualną zaletą całej serii So Pretty są ich pudełka, dziewczęcy desing bardzo przykuwa wzrok, do tego opakowanie jest bardzo lekkie, w całości wykonane z plastiku. Na pudełku zewnętrznym kremik jest bardzo dobrze opisany, a do tego producent zdradza nam "10 sekretów pięknej cery" - jak dla mnie pomysłowe wykorzystanie kartonika. Przy tym wszystkie napisy są bardzo czytelne, co w innych kosmetykach różnie to bywa.

Jeśli chodzi o działanie to ja jestem z niego bardzo ale to bardzo zadowolona, pomimo tego że nie mam tłustej cery i nie potrzebuje zmatowienia skóry a powiem więcej nie do końca jestem fanką kremów matujących, ten krem bardzo przypadł mi do gustu. Jego działania matujące według mnie nie są duże, jednak dla mnie jest to jego zaletą. Krem świetnie się wchłania, nie zapycha i utrzymuje nawilżenie skóry przez cały dzień na odpowiednim poziomie. A do tego ten zapach - kolejny raz Soraya serwuje nam piękny morelowy, niechemiczny zapach:)
Krem wart uwagi, zresztą jak cała seria So Pretty:)
Cena kremiku to około 15 zł i moim zdaniem będą to bardzo rozsądnie wydane pieniążki :)

A wy miałyście już okazję wypróbować kosmetyki z nowej dziewczęcej serii Soraya???
Buziaki :*



czwartek, 5 grudnia 2013

Mój prezent z wymianki mikołajkowej :)

Witajcie!!!

Jak już pewnie niektórzy z was wiedzą z mojego Fan Page-u w tym roku po raz pierwszy
brałam udział w Wymiance Mikołajkowej
organizowanej przez  Egotiste :)
Świetny pomysł i jak dla mnie świetna zabawa:)
Muszę przyznać, że bardzo się starałam aby moja paczuszka sprawiła radość mojej "parze",
jeszcze nie wiem czy paczuszka się podobała, ale mam nadzieje że choć 
troszeczkę sprawiłam radość Kasi z bloga
I to właśnie ona była moim, osobistym Mikołajem w tym roku:)
Chyba byłam grzeczna, bo prezenty bardzo mi się podobają,
zresztą same zobaczcie :)



Już po otworzeniu pudełka, moim oczom ukazały się cudne zawiniątka:)
A poniżej już cała zawartość prezentu :)
 

W mojej paczce znalazło się :
  • płukana octowa z malin z YR - duzo o niej słyszałam ale jakoś nigdy nie miałam okazji jej kupić, więc niebawem zaczynam testy :)
  • peeling do stóp pięknie pachnący lawendą również z YR - też mi się bardzo podoba a jego zapach jest obłędny :)
  • lakier piaskowy z Wibo - jak dla mnie strzał w dziesiątkę, ostatnio jestem zachwycona piaskami:)
  • świeczka o zapachu czekolady w pięknym słoiczku, już mam plan na słoik kiedy się świeczka wypali:)

Mniejsze rzeczy były zapakowane w ozdobne pudełeczko wyglądające jak książka, fajny pomysł i moje pudełku już znalazło swoje zastosowanie :)


A tutaj własnoręcznie zrobione gwiazdki z papieru:)
Po otworzeniu myślałam że to są cukierki :P

 Własnoręcznie zrobiony aniołek :)


A na koniec świąteczna kartka z życzeniami :)
 


Ja ze swojej paczki jestem bardzo zadowolona i bardzo dziękuję Kasi za genialne prezenty:)

A żeby nie było, że i ja nie jestem fajnym Mikołajem to zobaczcie co ja
 przygotowałam dla Kasi 



Wiem, że mikołajki są jutro ale nie mogłam się powstrzymać i chwalę się dzisiaj :)
Buziaki :*



środa, 4 grudnia 2013

Arganowy suchy olejek do ciała, Eveline

Witajcie!!!

Jak wam mija środowe popołudnie?? U mnie już jest lepiej, jak w tej reklamie "został tylko kaszel" :P Ale nie ma co narzekać dzisiaj już wstałam z łóżka, zrobiłam parę zdjęć więc jest w miarę o.k.

Dzisiaj  chciałam podzielić się z wami moimi odczuciami po zużyciu suchego olejku do ciała firmy Eveline. Ja go używałam na mokro, więc w mojej wersji powinien się nazywać "mokry olejek do ciała":)


Olejek po raz pierwszy dostałam dość dawno, bo na spotkaniu blogerek w Kielcach, później dostawałam go na naszych kolejnych spotkaniach, dlatego zaczęłam jego testy tuż po powrocie z wakacji w Grecji. Moja skóra po takiej dawce słońca była dość wymagająca, więc specjalnie po niego sięgnęłam licząc na bardzo dobre nawilżenie mojej opalonej skóry. I tutaj jego działanie na początku mnie bardzo rozczarowało, a później zachwyciło:)



Na początku muszę powiedzieć o najbardziej beznadziejnym dozowniki  jaki kiedykolwiek widziałam w tego typu kosmetyków. Dozownik po prostu nie działał, od pierwszego użycia musiałam odkręcać nakrętkę i smarować się wylewając produkt na dłoń bo nie było siły aby użyć dozownika. Dziwne rozwiązanie zważywszy, że jest to dość tłusty kosmetyk. Kolejną wadą jeśli chodzi o opakowanie to nieestetyczne naklejki, które odklejają się od butelki, ja używałam olejek tylko po kąpieli na mokrą skórę, więc moja butelka pod koniec opakowania wyglądała tragicznie, lepszym rozwiązaniem byłoby nie umieszczać naklejek na butelce albo je zastąpić czymś mocniejszym.


Teraz pora na działanie, bo przecież to jest najważniejsze:) Tak jak wspomniałam wyżej po opalaniu ten olejek kompletnie na mnie nie działał, smarowałam się nim na mokro zaraz po kąpieli a po 15 minutach musiałam kolejny raz aplikować jakiś balsam bo moja skóra nie była w ogóle nawilżona. Zaprzestałam wtedy używania olejku, aby wrócić do niego kilka tygodni później- stwierdziłam że skoro już go otworzyłam muszę go zużyć :) I wtedy wszystko się odmieniło ha ha - ale to brzmi :)
Nie wiem co mu się stało, być może moja skóra już nie była tak przesuszona i efekt był inny, a być może tak jak u Sylki moja skóra musiała się do niego przyzwyczaić. Sama nie wiem, ale przy podejściu drugim olejek zaczął działać a moja skóra była fajnie nawilżona i delikatnie pachnąca - bardzo lubię. Od tego czasu używam go przy każdej kąpieli, zrezygnowałam nawet z używania balsamów, ponieważ olejek jest bardzo wygodny i dość wydajny.


Biorąc wszystkie "za" i "przeciw" stwierdzam, że ten olejek jest wart uwagi i po przyzwyczajeniu się do naszej skóry naprawdę działa :) Dlatego cieszę się już a nie martwię, że mam jeszcze w zanadrzu mały zapas tego produktu:)

A wy wolicie używać olejków czy balsamów????
Buziaki:*

poniedziałek, 2 grudnia 2013

O "Barwnych" mydłach, które zmieniły moje przyzwyczajenia :)

Witajcie!!!

Po małej przerwie wracam do was z zaczerwienionym nosem, bolącym gardem i tygodniowym L4 ;/
No ale może dzięki temu nadrobię moje zaległości blogowe :) Nie ma co trzeba zawsze szukać pozytywnych stron :)
Dzisiaj chciałabym wam opowiedzieć o tym jak mydełka od Barwy zmieniły moje podejście do tego typu produktów. Mydła w kostce zawsze omijałam szerokim łukiem i dziwiłam się mojej mamie jak może być ich fanką, nie wiem czemu ale dla mnie mydło kojarzyło się z dawnymi czasami- mam tu na myśli "szare mydła" ha ha nie wiem czemu takie skojarzenia, no ale tak miałam. 
Moje podejście zmieniło się po spotkaniu blogerek w Starachowicach, na którym dostałam trzy kolorowe mydełka.


Muszę się od razu wam przyznać, że moja pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy kiedy je zobaczyłam to - "super, mama się ucieszy z prezentu":) Ale mydeł nie oddałam mamie i powiem więcej dzięki temu stałam się fanką mydeł w kostce:)


Nietypowo zacznę od minusów, którymi jestem strasznie rozczarowana!!! Największą wadą tych mydeł jest ich dostępność-a raczej ich brak- niestety jest to edycja limitowana i nigdzie ich nie można kupić:( A to naprawdę wielka szkoda... Można się również przyczepić do słabo opisanych etykietek, oprócz napisu "Mydło pielęgnacyjne" , "Edycja limitowana" i loga firmy nie pisze nic więcej.


Mydło o najjaśniejszym kolorze (chyba mleczne) – bardzo dobrze myje skórę, po jego zastosowaniu czuć na skórze efekt bardzo dobrze umytej skóry a przy tym nie wysusza.  Mydełko mleczne ma delikatny zapach, który nie jest męczący podczas namydlania ciała. Mydełko delikatnie się pieni, jedyną wadą tych mydeł jest ich kształt, troszkę nieporęczne na początku, jednak z czasem robią się bardziej obłe i problem znika. Było to moje pierwsze mydło, które zużyłam w całości od chyba 20 lat:)


Kolejnym mydełkiem jest mydło w kolorze bursztynu, które powinno (chyba) rozświetlać skórę, piszę "chyba" ponieważ mydło ma w sobie malutkie błyszczące drobinki, żadnych drobinek na skórze mydło nie zostawia, ale nie wiem czy powinno:) Brak jakichkolwiek informacji robi swoje :)
Mydełko jak jego poprzednik cudnie pachnie i fajnie pielęgnuje skórę.



Mydło różane z peelingiem – to mydełko mnie bardzo mocno zaskoczyło nie tylko swoim zapachem róż ale przed wszystkim efektem peelingu, który jest o wiele lepszy niż niektórych drogich peelingów w słoiczkach czy tubach. Mydełko ma w  sobie malutkie czarne drobinki podobne do maku, które genialnie zdzierają martwy naskórek niczym pumeks, po zastosowaniu tego mydła moja skóra jest delikatnie zaczerwieniona, ale za to doskonale wypeelingowana. Uwielbiam takie efekty a to mydło jest moim faworytem  przy wykonywaniu peelingu ciała.  

Podsumowując te mydła odblokowały moją niechęć do tego typu kosmetyków na tyle, że dzisiaj przy Dniu Darmowej Dostawy zamówiłam dwie kostki na zapas:) Niestety zamówienie dotyczy mydeł z innej firmy, ponieważ  tych już nie można nigdzie dostać - a szkoda, dlatego wychodzę z petycją do firmy BARWA - przywródzcie je do sprzedaży a będziecie bardzo bogaci :)

A wy co sądzicie o mydełkach? Wolicie żele czy właśnie mydła w kostkach??
Buziaki:)