Dzisiaj kolejna recenzja balsamu z serii "balsamowy czerwiec", jako drugi w kolejności jest balsam brązujący FLOS - LEK SUN CARE.
Chyba jak każda kobieta uwielbiam być opalona, na solarium nie chodzę, opalenizna po wakacyjna też szybko mija więc zostały balsamy które delikatnie zmieniają odcień naszej skóry. Za czasów studiów używałam ich namiętnie - były to czasy kiedy tego typu produkty dopiero wchodziły na rynek - pamiętacie balsam z Garniera?? Używałam go bardzo długo i do dziś pamiętam jego zapach "spalonej skóry :P
Zdradzę wam już na początku, że "balsam skóra muśnięta słońcem" jest moim letnim hitem. Zacznijmy od zapachu, zamiast zapachu "spalonej skóry" mamy waniliowo-czekoladowy lekko, nie męczący zapach który na drugi dzień nie jest już wcale wyczuwalny. Może przesadą by było gdybym powiedziała, że zapach mi się podoba jednak jest on najlepszy ze wszystkich balsamów brązujących jakich używałam.
Balsam dobrze się rozprowadza, nie pozostawia smug a przy tym nawilża skórę. Opakowanie jest poręczne, estetyczne a wydobycie produktu nie stanowi żadnego problemu.
Kolorem i konsystencją przypomina czekoladowy budyń z małą ilością czekolady :P Kolejnym wielkim plusem balsamu jest to, że nie pozostawia plam/smug na ubraniach oraz ze szybko się wchłania.
Na opakowaniu producent obiecuje delikatny efekt brązujący dla mnie jest on więcej niż delikatny, uważam że balsam bardzo dobrze i mocno brązuje - nawet dzisiaj moja dentystka zdziwiła się że mam takie opalone nogi :P Do tego nie trzeba się smarować kilka dni aby uzyskać efekt opalonych nóg, u mnie odpowiedni efekt jest już po jednym użyciu - czyli kolejna zaleta:)
Dla mnie jest to najlepszy balsam brązujący jaki miała w mojej długiej karierze używania balsamów brązujących, jest to moje drugie opakowanie i na pewno nie ostatnie - dla mnie IDEAŁ !!!♥♥♥
Cena tego cuda to około 15 zł.
A wy lubicie balsamy brązujące a jak tak to jakie używacie i polecacie ???
Buziaki :*
Dobrze trafiłaś, bo trudno znaleźć taki fajny balsam brązujący.
OdpowiedzUsuńJest to moje drugie opakowanie a trzecie już czeka na swoją kolej :)
UsuńKiedyś udało mi się wygrać ten balsam w rozdaniu ;)
OdpowiedzUsuńJa znalazłam swojego ulubieńca w postaci lotionu od Gosh :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o nim
Usuńoj muszę wypróbować, bo szukam czegoś dobrego ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno się nim nie zawiedziesz !!!
Usuńmuuuuuuuszę go mieć skoro efekt jest natychmiast i jest zauważalny :D
OdpowiedzUsuńU mnie już po nocy mam brązowe nogi :)
Usuńoo pierwszy raz go widzę bardzo ciekawy produkt ;)
OdpowiedzUsuńJa polecam z Bielendy w takim dużyk słoiczku, dla mnie mega;)
OdpowiedzUsuńZużyłam kilkanaście opakowań balsamu z Lirene jednak coś musieli namieszać bo z mojego ulubieńca stał się totalnym bublem - nie robi nic, Sun Ozon całkiem fajny jednak można z nim przesadzić i lubi się nieestetycznie ścierać. Od wczoraj testuję nowy więc za jakiś czas pewnie o nim wspomnę na blogu ;)) Flosleku jeszcze nigdy nie miałam ale jak to się mówi - nigdy nie mów nigdy :D
OdpowiedzUsuńDokładnie u mnie teraz w planach są testy balsamów brązujących z Eveline i Venus :)
UsuńSuper, że się sprawdza :)
OdpowiedzUsuńfajny,ale ja już z pewnością nie skuszę się na brązujący balsam...ostatnio miałam mega zacieki mimo przestrzegania zasad nakładania...porażka...lepiej słonecznych promieni połknąć ...:D
OdpowiedzUsuńOczywiście że lepiej ale czasami nie ma takiej możliwości, więc taki balsam przychodzi z ratunkiem :)
Usuńmuszę wypróbować ten bo lubię kosmetyki floslek, nie mam swoich ulubieńców brązujących
OdpowiedzUsuńOO moim ulubieńcem jest Lirene ! Ale chętnie wypróbuję Twojego ulubieńca jak tylko wykończę Lirene :D
OdpowiedzUsuńwow, wydaje się bardzo ciekawy! narobiłaś mi na niego ochoty :)
OdpowiedzUsuńJa lubię Ziaje Sopot :)
OdpowiedzUsuńKiedyś go używałam ale bardzo dawno temu i dla mnie też śmierdział, nie wiem jak jest teraz
Usuńcena przystępna,ja zawsze jestem wierna ziaji sopot
OdpowiedzUsuńJa kiedyś używałam Garniera, a potem przestałam uzywać balsamów. Chyba jednak znowu zacznę. ;)
OdpowiedzUsuńJa też go bardzo polubiłam
OdpowiedzUsuńWłaśnie wczoraj pierwszy raz go użyłam ;) i mam nadzieje,że także się fajnie u mnie sprawdzi ;)
OdpowiedzUsuńDoskonale pamiętam jak wchodziły na rynek balsamy Garniera :) W tym samym czasie Ziaja wypuściła swój balsam brązujący, który bardzo polubiłam :)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą kiedy to było :P
Usuńja zawsze obawiam się tego rodzaju balsamów, bo zawsze mam smugi, ja nie wiem czy to już taka uroda ma jeśli chodzi o skórę i jej chłonność itp, czy zła aplikacja....;D
OdpowiedzUsuńPo tym balsamie nigdy nie miałam żadnych smug :)
UsuńBrzmi ciekawie :)
OdpowiedzUsuńNie używałam jeszcze żadnego balsamu brązującego, bo chociaż to nie samoopalacz, to bałam się smug i nierówności, ale widzę, że na ten warto byłoby się skusić :D
OdpowiedzUsuńMuszę się chyba w niego zaopatrzyć :)
OdpowiedzUsuńJa miałam do czynienia z islamem z Garnier Ale może skuszę się na tego Twojego ulubienca?;)
OdpowiedzUsuńPrzez kilka lat stosowałam balsam brązujący z Lirene Body Arabica. Jest fantastyczny. Niedawno jednak sięgnęłam po ten o którym piszesz i .. dorównuje mu w 100%. Powiem więcej - ma lepszy zapach i bardziej nawilżającą konsystencję :)
OdpowiedzUsuńMam w planach wypróbować Perfectę ale ten sobie też zapiszę bo mnie bardzo zaciekawiłaś a jakoś do tej pory na nic godnego uwagi nie trafiłam :)
OdpowiedzUsuńzupełnie nie znam tego balsamu...
OdpowiedzUsuńKiedyś się nacięłam na taki balsam, który pozostawiał dość brzydkie smugi i niezbyt ładnie pachniał. Od tego czasu omijam szerokim łukiem wszelkie bronzery i samoopalacze :)
OdpowiedzUsuńZapach spalonej skóry xDDD! Nigdy nie wiedziałam jak ten zapach okreslić po balsamie brązującym, już teraz będę wiedzieć :D Testowałaś już ten od Eveline ;> U mnie się spisuje dobrze :))
OdpowiedzUsuńJa nie przepadam za tego typu balsamami - unikam ich :)
OdpowiedzUsuń