Dzisiaj mam dla was kolejną recenzję kosmetyku, który otrzymałam na blogerskim dniu kobiet w Rzeszowie. Kolejny raz dzięki takim spotkaniom, mogłam poznać firmę i jej asortyment, której nie znałam wcześniej. Firma Sylveco powstała w 1992 r i stawia bardzo duży nacisk na kosmetyki naturalne, a wyrużniającym się składnikiem w produkcji kosmetyków jest ekstrakt z kory brzozy, zawierający betulinę i kwas betulinowy. Ja dostałam do testów regenerującą kuracje do rąk.
Krem dostajemy w stojącej 75 ml tubie z dołączonymi bawełnianymi rękawiczkami. Krem można stosować na dwa sposoby, albo jako normalny krem do rąk, albo jako zabieg na dłonie, pozostawiając grubą warstwę kremu minimum 30 minut albo cała noc i nakładając dołączone rękawiczki. Ja stosowałam go jako kuracja 30 minutowa, ponieważ tylko w taki sposób mogłam znieść jego zapach.
Kiedy go dostałam, nie ukrywam wiązałam z nim wielkie nadzieje :) ( jakkolwiek to brzmi he he). I zaraz po przyjeździe, naszykowałam go do najbliższych testów. Zapach kremu jest okropny, tylko tyle mogę powiedzieć, ja wiem że niektóre naturalne składniki nie mają ładnego zapachu, ale ja osobiście zapachu kremu nie mogłam znieść, bo dla mnie on najzwyczajniej w świecie śmierdzi. Dlatego używanie go na co dzień nie wchodziło w grę, dlatego testowałam go jako kuracja z dołączonymi rękawicami, zapach na szczęście w nich był mniej intensywny.
Moja kuracja trwała godzinę i nie ukrywam skóra na dłoniach była zregenerowana i nawilżona, ale spodziewałam się czegoś lepszego. Może dlatego, że moje dłonie są zawsze w dobrej kondycji, praktycznie co pół godziny smaruje je jakimiś kremem, więc są mega zadbane. Po wchłonięciu się krem pozostawia na skórze delikatną matowa powłoczkę a zapach na szczęście jest już mniej intensywny.
Jak widać skład jest bardzo dobry, jednak niestety u mnie chyba jest tak, że jak skład zachwyca to ja nie jestem zachwycona i na odwrót:) Być może dla osób, które mają bardzo zniszczone dłonie sprawdzi się lepiej, mnie on nie przypadł do gustu i zamierzam go oddać mamie. Cena tej kuracji to 22 zł.
A wy miałyście do czynienia z tą firmą? Ja posiadam jeszcze z tej firmy pomadki ochronne i one już o wiele bardziej mi się podobają:)
Buziaki:*
Nie znam tej firmy :) ale jeżeli on śmierdzi tak jak mówisz to już wiem, że go nie kupię :P
OdpowiedzUsuńOj śmierdzi niemiłosiernie :/
UsuńNie miałam jeszcze takiej kuracji. Ale chyba też nie potrzebuję :)
OdpowiedzUsuńPoza tym, to ukradłam Ci dwa zdjęcia z poprzedniej notki, bardzo przepraszam - musiałam. Mój aparat to aż wstyd mi było wyciągać, więc miałam mało zdjęć, a u Ciebie jak zwykle pięknie wychodzą:D
Oczywiście, pozwalam :)
UsuńMoże mamie się przyda :) Ja ostatnio morduję krem z Clareny, który nie dość,że pachnie waniliowo to pozostawia cudnie nawilżone dłonie :)
OdpowiedzUsuń;D właśnie nacieram się pomadką ;D
OdpowiedzUsuńJa ją tez polubiłam
UsuńNie używałam, ale kiedyś się skuszę, bo bardzo mnie ciekawi. Ja mam kurację do stóp, ale jeszcze czeka na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuńSzczerze to ja bym wolała właśnie kurację do stóp, może bardziej by mi się przydała.
UsuńNie znam nic tej firmy ale fajnie, że są dołączone rękawiczki:)
OdpowiedzUsuńkremy do rąk to moje małe zboczenie.... :) nawet te śmierdziuszki :)
OdpowiedzUsuńfirma mnie bardzo ciekawi :)
Oj ja też jestem maniaczką "nawilżonych dłoni" ale zapach tego kremu niestety jest nie do zniesienia jak dla mnie;/
UsuńOj tak, śmierdzi sakramencko, ale moje przesuszone dłonie wyleczył :)
OdpowiedzUsuńCzyli mój nos nie kłamał :P
UsuńNie znam i dziękuję że znać nie muszę:*
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNie lubię śmierdzących kremów do rąk bo czuję wtedy dyskomfort szczególnie, że jestem mocno wyczulona na zapachy :)
OdpowiedzUsuń